poniedziałek, 5 czerwca 2023

Coś po angielsku, coś co może być, ale pewnie średnio sprawdziłoby się w Polsce, czyli romans z kategorii od wrogów do kochanków „Most Eligible Billionaire” Anniki Martin

     Powieść „Most Eligible Billionaire” ma już kilka lat, bo została wydana w 2017 roku, ale jakoś dopiero teraz trafiła w moje ręce. Nie powiem, że żałuję, ale już na początku zaznaczę, iż moja biblioteczka mogłaby się bez niej obyć. Jest to dobra, zabawna, anglojęzyczna lektura. Oczywiście romans, bo cóż innego mogłabym czytać? ;) Ale też nie porwała mnie na tyle, by chcieć do niej często wracać. Przede wszystkim to pierwszy tom serii dotyczącej romansów bilionerów, co już w samo w sobie brzmi trochę jak abstrakcja, a gdy jeszcze dodam, że jednym z głównych bohaterów jest mały piesek, który odziedziczył fortunę? Kosmos ;)


Ale spokojnie, nie jest tak źle.


    Vicky to niezbyt majętna młoda kobieta o dobrym sercu. Dziewczyna, która opiekuje się swoją młodszą siostrą, aby zapewnić jej lepszy byt niż kiedyś miały w domu. To też miłośniczka zwierząt i zawsze chętna do pomocy innym kobieta, która w dodatku jest silną i odważną artystką. Pasją Vicky jest tworzenie biżuterii, co w pewnym sensie jest też dla niej źródłem zarobku, ale w dość niekonwencjonalnym sensie. Vicky tworzy cudowności dla psów, czy też raczej ich właścicieli ;) A to nie wszystko. Vicky ma przeszłość, ma tajemnicę i ma traumę, która sprawia, że trudno jej zaufać mężczyznom, zwłaszcza tym, którzy mają nieco za dużo pieniędzy i władzy. Ale los jest przewrotny i pewnego dnia, gdy umiera starsza sąsiadka Vicky i zostawia jej pod opieką swojego malutkiego, czworonożnego przyjaciela, Vicky jest rzucona bogatym wilkom na pożarcie. Gdy zjawia się na odczytaniu ostatniej woli swojej zmarłej sąsiadki, szybko się okazuje, że zamiast kilku dolarów na utrzymanie, mały psiak dostaje korporację wartą biliony. A Vicky ma go reprezentować…

    Henry nie ufa kobietom. Żyje na tym świecie dostatecznie długo i wie, iż w jego otoczeniu jest mnóstwo pań szukających po prostu sponsora dla swojego wystawnego życia a nie miłości. Do tego, co ma sądzić o kobiecie, którą przyłapuje w szpitalnym pokoju swojej ciężko chorej matki, a która właśnie wmawia jej, że pies ma dla niej ważne przesłanie? Proste – oszustka. Gdy więc okazuje się, że ta oszustka bez kierunkowego wykształcenia z woli jego zmarłej matki staje się częścią zarządu firmy, która powinna być JEGO i jego krewnych a nie jakiegoś psa? To oczywiste. Musi zrobić wszystko, by pozbyć się tej złodziejki ze swojego życia. Problem w tym, że Vicky ostatecznie nie wydaje się mieć ochoty ukraść jego firmy, lecz serce ;)

    Kochani, powieść jest interesująca, ale w polskich warunkach czyta się ją trochę jak fantasy. Język, którym posługuje się autorka nie jest skomplikowany i łatwo się czyta nawet w oryginale (nie wiem, czy można znaleźć tłumaczenie, bo nie byłam nim zainteresowana). Ale myślę, że mimo wszystko trudno byłoby się większości miłośniczek romansów z naszego kraju wczuć w losy bohaterów. Można przeczytać, można się też całkiem dobrze bawić, więc nie odradzam pozycji. Fajnie też poczytać o kobiecie inteligentnej i silnej, która potrafi o siebie zadbać, która ma swój honor i najwyżej ceni sobie prawdę a nie pieniądze. W dodatku o kobiecie pełnej miłości dla świata, która potrafi dostrzec coś więcej niż czubek własnego nosa.


I tym optymistycznym akcentem


ściskam i pozdrawiam

Sil


fot. Sil





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty :)