Kochani!
Jest już mała grupa czytelników mojej powieści "Tylko jeden dzień", co bardzo mnie cieszy i każdej osobie, która sięgnęła po ten tytuł jestem naprawdę wdzięczna :). Ale dziś nie o tym będzie post. Dziś chciałabym wrócić do pewnej rozmowy, którą odbyłam jeszcze zanim książka została wydana. Było to całkiem niedawno, bo romans "Tylko jeden dzień" jest dostępny w księgarniach od zaledwie kilku miesięcy. Nie ma ponadto specjalnej akcji reklamowej, więc pewnie mało kto wie, że coś takiego w ogóle istnieje. Tym bardziej jest mi miło, że jednak ktoś tę książkę znalazł ;).
A teraz do rzeczy... Przed publikacją powieści poprosiłam niewielką grupę osób o przeczytanie kilku fragmentów mojej książki (w całości przed wydaniem przeczytały tylko dwie osoby ;)) i jedno pytanie, które mi zadano szczególnie mnie zainteresowało. Brzmiało ono: "Dlaczego tak mocno doświadczyłaś biednego Konrada?". Co ciekawe, nie chodziło o to, że Konrad poważnie zachorował, lecz o to, że to nie on został głównym bohaterem powieści. Ten pomysł mnie nieco zaskoczył.
Przybliżmy krótko postać Konrada Kruka. Był to mężczyzna o kilka lat starszy od pary głównych bohaterów - początkowo był znajomym ze studiów Ani, w drugiej zaś części powieści był jej mężem. Jak to wszystko się wydarzyło, możecie przeczytać oczywiście w "Tylko jeden dzień" (Silentia), więc nie będę wdawać się w nadmierne szczegóły, ale napiszę trochę o tym, czego nie napisałam w książce wprost lub co celowo przemilczałam, bo było w moim odczuciu nieistotne.
Konrad Kruk w pierwszej części powieści jest studentem, który po ukończeniu jednego kierunku, postanowił uzupełnić swoje wykształcenie o inny. Nie ma z tym problemu, bo jego rodzice są stosunkowo majętni i nie mają nic przeciwko, aby ich jedyny syn kontynuował i modyfikował swoje wykształcenie. Są wręcz zadowoleni, że Konrad ma jasno sprecyzowane plany na przyszłość i robią wszystko, aby go w tym wspierać. W ten sposób Konrad po ukończeniu pierwszych studiów zamiast zająć się pracą zawodową, wybiera kolejny kierunek i tam spotyka Anię Porczyńską - śliczną studentkę pierwszego roku, skromną, inteligentną i nieco zamkniętą w sobie. Szybko zauważa, że Ania to autsajderka i tym bardziej jest zdziwiony, gdy dziewczyna informuje go, iż jest w związku. Początkowo sądzi, że jest to tylko wymówka Ani, aby uciąć jego zaloty, gdy zaś odkrywa, że owszem Ania ma kogoś, ale jest to jakiś rodzaj związku na odległość, postanawia zawalczyć o dziewczynę, która od pierwszego spojrzenia skradła jego serce. Nie przejmuje się faktem, iż Ania ma chłopaka, gdyż sądzi, że nie może to być coś poważnego. Uważa, że skoro ani Ania, ani jej partner nie przenieśli się na studia do miasta swojej drugiej połówki, to ich relacja jest słaba. Ponadto Konrad podejrzewa, że nawet jeżeli chłopak jest wierny Ani to wkrótce się to zmieni, bo przecież jest młodym mężczyzną z potrzebami. Dlatego też, gdy dziewczyna, której nie przestaje próbować zdobyć i non stop zasypuje różnymi propozycjami kontaktu, w końcu godzi się z nim umówić i wspomina o problemach w swoich związku, Konrad momentalnie chce wykorzystać szansę. Choć stara się okazać wsparcie Ani to jednak w głębi ducha przybija sobie piątkę, iż trafnie odgadł, że druga połówka panny Porczyńskiej nie jest jej wierna. Rada, której udziela Ani ma jeden cel - przyłapać jej ukochanego na gorącym uczynku. Konrad nie pragnie, aby młodzi się pogodzili, lecz tego, aby Ania i jej chłopak się po prostu rozstali. Gdy więc Ania jakiś czas później potwierdza, że jej związek się zakończył, Konradowi naprawdę trudno ukryć radość z tego faktu. Robi to jednak postanawiając, że będzie się kręcił w pobliżu i jest przekonany, że prędzej, czy później zdobędzie kobietę ze swoich snów...
Konrad Kruk z pierwszej części powieści nie jest złą osobą, jest po prostu zafascynowany i zakochany. Oprócz tego, że pragnął związać się z Anią niemal od pierwszego spojrzenia na nią, szczerze wierzył, że jej związek z Adrianem był słaby. Gdy Ania wspomniała mu o swoich wątpliwościach co do wierności ukochanego, Konrad szczerze wierzył, że Adrian to zły facet, który nie jest godny tej dziewczyny. Jednocześnie mężczyzna od początku zdawał sobie sprawę, że Ania kochała Adriana i doskonale wiedział, że jego samego traktuje bardziej jak kolegę ze studiów a następnie bliskiego przyjaciela. Mimo wszystko uznaje ostatecznie, że to mu wystarczy. Wierzył, że będzie w stanie ją do siebie przekonać i ostatecznie zdobędzie jej serce. Pracuje długo i wytrwale nad ich relacją, dając z siebie wszystko, by Ania była przy nim szczęśliwa. Jednak zaślepiony miłością, Konrad o czymś zapomniał - "Serce nie sługa". Mógł przyczynić się do rozstania Ani z Adrianem, mógł latami pracować nad swoją relacją z nią, ale nie mógł sprawić, by serce Ani przestało kochać Adriana...
***
Kochani, tak jak pisałam w tytule postu, niektóre informacje w niniejszym tekście mogą zostać uznane za spoiler. Dla mnie jest to bardziej uzupełnienie czy też ciekawostka do "Tylko jeden dzień" i dlatego zdecydowałam się napisać niniejszy post. Powiem szczerze, że lubię historię bohaterów z mojej książki i dlatego tak mi zależało, chyba pierwszy raz w życiu ;), żeby ją wydać. Mam wielką nadzieję, że trafi do chociaż kilku osób, którym czytanie jej sprawi trochę radości.
Ściskam i pozdrawiam
Silentia
 |
fot. i tekst Silentia |