Na łożu z mchu się ułożę
Czołem do ziemi przylgnę
Hołd oddam matce naturze
Że zrodziła te boskie istnienia
Silentia
![]() |
fot. Sil |
Powieść "Tylko jeden dzień" mojego autorstwa powstawała bardzo długo. Od koncepcji, która ma już naprawdę sporo lat (dziesięć co najmniej), przez proces pisania w latach 2022-2023 aż do procesu wydawniczego z 2024 roku i ukazania się na rynku w roku 2025. Jak już kiedyś wspomniałam na read2sleep.pl, pierwszy tytuł mojego dzieła to miało być właściwie "Dwadzieścia lat bez Ciebie", ale wówczas konstrukcja fabuły była nieco inna. Ostatecznie, po zmianie układu książki uznałam, że potrzebuję innego tytułu - takiego spinającego wyodrębnione części powieści. Wówczas postanowiłam, że dla całości lepiej będzie pasował tytuł "Just one day", ponieważ jednak nie chciałam nadawać tytułu anglojęzycznego do polskiej powieści, przetłumaczyłam sobie luźno na "Tylko jeden dzień". Przez wrodzoną przezorność sprawdziłam w wyszukiwarkach internetowych, czy nie istnieje książka pod takim tytułem i nie istniała... Był film "Jeden dzień", ale to jednak nie "Tylko jeden dzień". Zadowolona z siebie nic już nie zmieniałam. Tylko nie wzięłam czegoś pod uwagę. Tego, iż to, że pięć lat temu nie istniała książka pod tytułem "Tylko jeden dzień" nie oznaczało, że już się nie pojawi. Nie sprawdziłam ponownie i to był mój błąd, bo w międzyczasie, w roku 2022 wydano powieść pani Karoliny Kaszub pod dokładnie takim tytułem, jak dla swojej pozycji wybrałam ja :). Panią Karolinę serdecznie pozdrawiam i może kiedyś sama sięgnę, aby sprawdzić, o czym jest książka z identycznym tytułem jak moja powieść.
Niestety wciąż nie mogę Was zaprosić do zakupu mojej powieści, bo wciąż są problemy z dostępnością, nad czym szczerze ubolewam, ale na co nie mam wpływu. Za sprzedaż odpowiada wydawnictwo. Dam znać, gdy coś się tu zmieni.
Ściskam i pozdrawiam
Silentia
![]() |
fot. Sil |
Kochani!
Niestety, znów doszły do mnie informacje, że jest problem z zakupem mojej książki. Jest mi z tego powodu niezmiernie przykro, bo bardzo się cieszyłam, gdy mogłam Wam wreszcie powiedzieć, iż "Tylko jeden dzień" (Silentia) jest już w księgarniach. Już nawet nie wiem, co mam Wam napisać. Jestem zawiedziona, zwłaszcza, że już próbowałam wyjaśniać z wydawnictwem, co się dzieje i właściwie zapewniano mnie, że wszystko jest okej. Problem jednak jest na tyle duży, że nawet wyszukiwarki ograniczyły podpowiadanie mojego dzieła... Gdy znajdę rozwiązanie tego problemu - dam znać.
Poniżej zdjęcie mojej powieści na stronie lubimyczytać.pl (link -> TUTAJ).
Ściskam i pozdrawiam
zawiedziona i smutna
Sil
![]() |
fot. Sil |
![]() |
fot. Sil |
Choć nie bez kilku przygód po drodze, wreszcie udało mi się wyruszyć dziś na porządną wycieczkę! Tym razem padło na miasteczko Frankenstein, czyli oczywiście dzisiejsze Ząbkowice Śląskie. Czy to tam mieszkał słynny, książkowy stwór z powieści Merry Shelby? Cóż - nie, ale pisarka do stworzenia kultowej powieści inspirowała się wydarzeniami z miasteczka. Sama zaś autentyczna historia jest na tyle przerażająca, że nie jestem pewna, czy chciałam ją znać. Laboratorium Frankensteina to dziś jedna z atrakcji turystycznych Ząbkowic Śląskich, podobno najchętniej odwiedzana w miejscowości, ale to nie ta, która mi najbardziej przypadła do gustu. Oczywiście warto było zobaczyć to swoiste muzeum, umiejscowione w Izbie Pamiątek Regionalnych, jednak znacznie ciekawsze okazały się Krzywa Wieża oraz ruiny tutejszego zamku.
W Ząbkowicach Śląskich znajduje się jeszcze przepiękny ratusz i kilka zabytkowych kościołów, ale póki co budynki nie są udostępniane zwiedzającym. Oczywiście coś tam zobaczyć można, ale nie wchodzą one w pakiet turystyczny.
Bilety na atrakcje turystyczne - Wieżę, Zamek, Muzeum - Izba Pamiątek Regionalnych oraz Laboratorium Frankensteina można nabywać oddzielnie lub łącznie. Za zwiedzanie wszystkich atrakcji łącznie zapłaciłam 60 złotych, bilet ulgowy kosztował 49 złotych. W Izbie Pamiątek Regionalnych, oprócz biletów, można było również nabyć kilka przyzwoitych pamiątek i uzyskać przydatne informacje na temat miasteczka.
Ząbkowice Śląskie to urocza, pofałdowana mieścina na Dolnym Śląsku, która niestety straciła na popularności po ubiegłorocznej powodzi. Jak mówił przewodnik z miejscowego zamku, same Ząbkowice nie ucierpiały w powodzi, ale jednak ogólnie turystyka w regionie już tak. A szkoda, bo mieści się tam kawał polskiej i nie tylko polskiej historii. Kto więc ma czas i ochotę, zapraszam do zapoznania się z fotorelacją z miasteczka! Może kogoś zainspiruję do odbycia osobistej podróży?
Ściskam i pozdrawiam
Sil
![]() |
fot. Silentia |
Czasami człowiek myśli, że ludzie, którzy znają go ponad dwadzieścia lat, pewne rzeczy już na jego temat wiedzą. Mimo wszystko zaskakuje później zszokowane pytanie "Co ty? Interesujesz się przyrodą?" I co można odpowiedzieć w takiej sytuacji? Może... "Tak jakby od zawsze?" ;)
Dziś kilka ujęć bardzo specyficznych - kwiatki ze znajomego ogródka!
Pięknego dnia!
Ściskam i pozdrawiam
Sil
![]() |
fot. Sil |
![]() |
fot. Sil |
Minęło już trochę czasu, odkąd ukazało się bardzo interesujące fan fiction, czyli książka "Droga do Zielonego Wzgórza" autorstwa Budge Wilson. Powieść, stanowiąca oficjalny prequel do serii "Ania z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montgomery, na świecie ukazała się w 2008 roku. W Polsce tylko rok później. Dlaczego jednak nie uważam powieści Budge za "normalny" prequel tylko bardziej za fan fiction? Odpowiedź znajdziecie poniżej.
Może niektórych zdziwi, że na read2sleep.pl znajduje się ostatnio więcej opinii o książkach, które nie są z gatunku romans/fantasy, ale jest ku temu pewien powód. Po pierwsze, postanowiłam rozszerzyć tematykę bloga o "recenzje" dzieł "interesujących", a do takich na pewno należy "Droga do Zielonego Wzgórza", ale to nie wszystko. Chciałabym też odświeżyć swoją pamięć o pewnych dziełach. Przypomnieć sobie, co ciekawego w życiu czytałam i, gdy już to zrobię - napisać o tym na read2sleep.pl.
"Droga do Zielonego Wzgórza", jak sam tytuł sugeruje, to podróż Ani, tytułowej bohaterki serii powieści od Lucy Maud Montgomery, od narodzin aż do jej przyjazdu do domu Cuthbertów, gdzie dopiero znalazła swój dom. To swoista tułaczka małego dziecka od miejsca do miejsca, liczne przygody małej dziewczynki i próba ukazania realiów epoki, w której przyszło jej żyć. Książkę czyta się dobrze, występują wszystkie postaci, które stworzyła autorka oryginału, żaden szczegół nie jest pominięty. Gdybym miała poznać tę książkę, jako niezależną powieść, oderwaną od całej serii "Ania z Zielonego Wzgórza", na pewno poleciłabym ją dla dzieci i może dla młodszej młodzieży. Jest to dobra, solidna książka, przygody są ciekawe, czyta się świetnie. Ale ja nie jestem tylko czytelniczką "Drogi do Zielonego Wzgórza". Seria od Lucy była bliska memu sercu, czytałam ją wielokrotnie i poznałam od deski do deski. I pierwsza moja refleksja na temat powieść Budge jest następująca: książka odbiega od historii Ani, którą napisała Lucy Maud Montgomery. Jest to wersja przesłodzona, podczas gdy, autorka oryginału wielokrotnie, choć subtelnie podkreślała, że historia dzieciństwa Ani była trudna, smutna i okrutna pod wieloma względami. Czytając "Drogę" nie ma się tego wrażenia. Owszem, znalazły się tu i trudniejsze momenty, jednak w moim odczuciu, całość jest dość "normalna". Nie ma tu tragedii, którą nosiła w sercu bohaterka oryginalnej serii.
Za co plus? Za styl. Nie czytałam anglojęzycznego oryginału, czyli "Befor Green Gables", ale wersja przetłumaczona jest naprawdę dobrze napisana. Plus również za wątki dodatkowe, stworzone przez Budge Wilson, o których nie było mowy w serii o Ani autorstwa Lucy Maud Montgomery. Minus za spłycenie tragedii małej dziewczynki, o której Ania Shirley przecież nie lubiła mówić nie dlatego, że było jej dobrze, ale dlatego, że cierpiała na samo wspomnienie swojej historii. Myślę jednak, że "Droga do Zielonego Wzgórza" wpisała się w wymagania czytelników, którzy po nią sięgnęli. Powieść była ładna, solidna i dająca nadzieję.
I na koniec... Dlaczego powieść "Droga do Zielonego Wzgórza" bardziej kojarzy mi się z fan fiction niż z normalnym prequelem? Właśnie przez to złagodzenie tragedii Anny Shirley. Prequel w moim odczuciu powinien być bardziej zgodny z koncepcją autora, w fan fiction piszę się dla fanów zmieniając nieraz (nawet znacznie!) koncepcję z oryginału.
Książkę polecam, będzie świetna na wspólne, wakacyjne czytanie rodziców i dzieci. Można po nią sięgnąć również z sentymentu do serii o Ani lub zaproponować młodzieży, zanim zgłębi lekturę "Ania z Zielonego Wzgórza" w szkole podstawowej.
Ściskam i pozdrawiam
Sil
![]() |
fot. Sil |
Niestety, na dalsze wycieczki przez najbliższe kilka dni nie mogę liczyć. Muszę zadowolić się krótszymi i tym, co ma do zaoferowania okoliczna przyroda. Kilka ujęć z pochmurnego obrzeża Wrocławia poniżej.
Życzę Wam, Drodzy Czytelnicy, zdrowia. Dużo zdrowia i więcej zdrowia. Bez niego trudno iść gdziekolwiek.
Ściskam i pozdrawiam
Sil
![]() |
fot. Sil |