czwartek, 13 kwietnia 2023

Książka, która mnie zawiodła, jak żadna inna w ostatnim czasie, czyli historia pewnego psychopaty…

 

    Zastanawialiście się kiedyś, jak wielki wpływ na postrzeganie książki ma to, czy została ona dobrze zakwalifikowana jako gatunek literacki? Ja nie, szczerze mówiąc. Aż do zeszłego tygodnia, gdy w moje ręce wpadła wydana w 2019 roku książka Kashmiry Kamat „Psycho Billionaire”.

    Wspominam czasem o tym, że posiadam aplikację do czytania opowiadań, głównie adaptacji amerykańskich powieści. Oczywiście mowa o Chapters. Rzadko obecnie czytam tam całą historię, ale wciąż traktuję tę aplikację jako inspirację do wyszukiwania fajnych amerykańskich powieści, o których inaczej nie byłabym w stanie się dowiedzieć. Gdy pojawiła się nowa adaptacja pod tytułem „Pokręcona miłość”, oczywiście musiałam sprawdzić, co to takiego. Długo szukałam oryginału, aż wreszcie natrafiłam na Psycho Bilionera. Książka opisana była jako „mroczny romans” i cokolwiek autor miał na myśli przez użycie kategorii „romans” w przypadku oryginalnej powieści, jednego po tej lekturze jestem pewna. TO. NIE. JEST. ROMANS! Tak, to właśnie powód, dla którego chyba jeszcze nigdy nie byłam tak zawiedziona żadną książką. Nie chodzi o jakość, bo sam styl pisarski Kashmiry jest ok. Nie chodzi o brak interesującej fabuły, bo taka znajduje się w tej pozycji. Chodzi o to, że jakbym nie próbowała, nie jestem w stanie określić tej książki jako powieść romantyczną. Co to zatem jest? Nie wiem. Dreszczowiec, kryminał, powieść psychologiczna. Naprawdę nie wiem, ale tak jak pisałam wyżej - to nie jest romans. Nawet „mroczny”. Pomijając moje własne odczucia, mogę się odwołać również do samej definicji tego gatunku literatury. W dużym uproszczeniu, romans to historia prawdziwej miłości między dwojgiem ludzi, która po wielu perypetiach i cięższych, czy lżejszych momentach, kończy się najczęściej optymistycznie. Oczywiście, zdarzają się romanse ze smutnym zakończeniem (osobiście unikam ich jak ognia ;)), ale jedno jest pewne. Miłość musi być prawdziwa i głęboka.

    Ponadto wiecie dlaczego cenię happy endy? Kiedyś już chyba pisałam. W życiu jest dość smutku i bólu. Czytając tego typu książki lubię myśleć, że wszystko może skończyć się szczęśliwie, nawet jeśli nie zawsze nasza historia jest usłana różami. Nie lubię czytać o cudzym nieszczęściu tak w książkach, jak i na portalach z wiadomościami. Dziękuję, mam dość własnych kłopotów. Sięgając po książkę chcę dostać sporą dawkę nadziei. Nie oznacza to, że absolutnie nie mogę się wzruszać po drodze, ale jaki jest cel książek, które po lekturze zostawią mnie w dołku zamiast przywołać na moją twarz uśmiech?

    Zanim przejdę do krótkiego wprowadzenia do książki, która tak mnie zawiodła, chcę napisać jeszcze jedną rzecz. Gdy jeszcze lata temu czerpałam radość z oglądania filmów, był jeden gatunek, którego nie znosiłam i unikałam jak ognia. Były to opowieści o psychopatach i fanatykach. Nie ma niczego na tym świecie, czego boję się bardziej niż fanatyzmu. Dlatego filmy, a później książki tego typu były na mojej czarnej liście. I bardzo mi przykro, że przez niezbyt precyzyjny opis i bardzo kiepską klasyfikację gatunku literackiego, przeczytałam właśnie książkę o takiej tematyce…


    A teraz do rzeczy…

    Kiara, młoda dziewczyna pochodząca z przemocowego, biednego środowiska próbuje ogarnąć swoje życie. Gdy po pracy zostaje zaatakowana przez złego człowieka, inny rusza jej na ratunek. Czuje, że właśnie spotkała swojego osobistego rycerza w lśniącej zbroi i niemal momentalnie ufa mu i żywi do niego uczucia. Cóż, brzmi jak dobry początek romansu, prawda?

    Jasper – młody, przystojny milioner rusza na pomoc będącej w potrzebie pięknej kelnerce, a następnie próbuje zdobyć jej serce, pomimo różnic, które ich dzielą. Naprawdę piękny początek romansu.

    Ale to, co powyżej to tylko ciekawy, mylący wstęp. Dalej nie mamy już nic, co jest choć zbliżone do tego gatunku literackiego. Co więc mamy? Manipulacje, narcyzm, chorobliwą zazdrość, przemoc, więcej manipulacji, tajemnice… Jednostronna miłość Kiary do głównego bohatera szybko się kończy. Uczucie ze strony Jaspera od początku nie przypomina miłości, lecz raczej chorą obsesję. Pojawia się wątek matki, która okazuje się złą kobietą. Pojawia się niby światełko w tunelu w postaci brata głównego bohatera, który jednak sam w pewnym momencie ucieka się do szantażu i manipulacji… Fabuła jest rozwleczona w czasie, ale nie jest przez to ani trochę ciekawsza. Może nawet jest bardziej irytująca, bo czytamy wciąż i od nowa o tych samych manipulacjach i obsesjach. Zaczyna być naprawdę niezdrowo w treści i w końcu czytelnika trzyma przy powieści tylko nadzieja, że to wszystko zaraz okaże się złym snem...

    Niestety, choć niektórzy w swoich recenzjach piszą, że całą powieść ratuje zakończenie, bo było nieprzewidywalne i mega ciekawe i tu czekał mnie zawód. Przewidziałam je, choć do ostatniej chwili miałam nadzieję, że jednak autorka pójdzie w coś mniej oczywistego. Było naprawdę kilka okazji, by całość przywrócić na właściwy tor, by był to faktycznie romans, a nie Thriller o psychopacie, socjopacie… Ale Kashmira nie podjęła tej rękawicy. Utknęła przy tym, co było logiczne, ale co sprawiło, że cała powieść prowadziła do jednego wniosku. Zło zatriumfuje.

    Książka jest dostępna tylko w języku angielskim i nie łatwo ją znaleźć. Można czytać on line, nawet jest marne bo marne, ale automatyczne tłumaczenie na polski. Nie wspominam w tym miejscu o rozpoczętej aplikacji na Chapters, bo mam przeczucie, że będzie ona bardzo daleka od oryginału, jak to już bywało przy trudniejszych powieściach.

    Na koniec chcę dodać jedno. Gdybym była fanką powieści o psychopatach czy mocnych Thrillerów, powieść „The Psycho Bilionaire” byłaby bardzo wysoko na liście. Kashmira Kamat ma z całą pewnością talent pisarski. Jednak jako „romans”, nawet z określeniem „mroczny”? Jestem na wielkie nie.



Ściskam i pozdrawiam

Sil


fot. Sil



2 komentarze:

  1. Oj zupełnie nie wątek dla mnie. Ciekawa jestem jak chapters to ukaże, ale pewnie dużo zmienią i na końcu będzie happy end, bo jeszcze zdaje się nie było tak, żeby nie było szczęsliwego końca opowieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc sama jestem ciekawa (tym razem), co zrobi Chapters. I nawet chyba przeczytam ich wersję, żeby porównać ;)

      Usuń

Najpopularniejsze posty :)