piątek, 27 czerwca 2025

Pamięci mojej Babci...

 

gdzieś mi się, duszo, dziś zaplątała?
miałaś żyć wiecznie i nagle nic z tego
pustka i cisza tylko pozostała
próżnia nie pamięta złego czy dobrego

i tylko westchnienie, i ta pod rzęsami
łza nieposłuszna, skradziona spod powiek
czemu odeszłaś, choć miałaś być z nami?
czy zrodzi się jeszcze ten, co umarł człowiek?

w żałobie, w czerni i bieli, w marności
życia i śmierci, co toczą się kołem
pragnąc przeżyć godnie i odejść w godności
biegnijmy przez życie z podniesionym czołem

Silentia


fot. Sil


środa, 25 czerwca 2025

We Wrocławiu wietrznie...


    We Wrocławiu dziś wietrznie i zastanawiam się, czy w związku z nowiem księżyca idzie nam zmiana pogody, czy bardziej ten wiatr synchronizuje się z moimi emocjami. Bo jestem czasem rozdarta i miewam wątpliwości, co do tego, czy rozumiem dzisiejszy świat. Profesor Przybyła z Uniwersytetu Ekonomicznego powtarzał często, iż z różnorodnością nie wolno walczyć. Dlaczego więc polska szkoła uczy właśnie tego? Walki z różnorodnością.  

    Zbliża się koniec roku szkolnego i nachodzi mnie refleksja, kolejna chciałoby się powiedzieć, o stanie edukacji w naszym kraju. Niby coś się w niej zmienia, niby dostosowuje się ją do galopującego świata, a ja jednak wciąż nie widzę najważniejszego - zmiany w podejściu do ucznia. Uczniowie, którzy się czymś wyróżniają, traktowani są źle i to nie tylko ze strony rówieśników. Niestety wciąż dla nauczycieli uczeń trochę inny na tle klasy to uczeń problematyczny i niepożądany. Mówię to z przekonaniem, również jako prawie nauczycielka (praktyki zaliczone - miałam przyjemność nauczania dzieci i mniejszą bądź nawet wątpliwą przyjemność oglądania tak wielu zastałych struktur...). Nauczyciele skarżą się na brak prestiżu zawodu, na brak autorytetu. Skarżą się również na rodziców uczniów, że nie uczą szacunku do nauczycieli. Fakt, to jest problem dzisiejszej szkoły, ale... No właśnie, ale. Ale czy nauczyciele nie zapracowali sobie na swój obecny los? Moje pokolenie było karne wobec pedagogów, bo i nie umieliśmy walczyć o siebie. Ale teraz ci sami uczniowie, którzy kiedyś doświadczyli złego ze strony tej instytucji mają własne dzieci i starają się uchronić je od tego, co może do dziś w nich siedzi. Przez to szala przechyla się w drugą stronę. Rodzice nie uczą szacunku do szkoły, bo w szkole nie nauczono ich szacunku. Koło się zamyka. Być może bardziej niż formułować skargi na brak poważania ze strony rodziców czy uczniów,  grono pedagogiczne powinno zastanowić się, jak odbudować utracone zaufanie. Jak sprawić, by ten szacunek do zawodu nauczyciela powrócił. I już nie dlatego, że "się należy", ale dlatego, że jest wypracowany. 

Ściskam i pozdrawiam 
Silentia 

fot. Sil


sobota, 21 czerwca 2025

początek lata


doceniam letni poranek
pełen ciszy i wiatru
w śpiewie ptaków zaklęty
w leniwym ziewaniu

otrzepując z włosów słońce
mrówki z nóg
piasek z oczu
doceniam beztroską chwilę 
między teraz czy jutro

doceniam cień za domem utkany z pajęczyny
traw, pszczół i kwiatów wonnej koniczyny

doceniam dźwięki brzęczące 
z tej i z tamtej strony
zapachy gumowych zabawek
dymu i ludzkich westchnień

Sil


fot. Sil

czwartek, 19 czerwca 2025

I którego tu wybrać? Ania by pewnie wiedziała ;)


Wchodzę sobie wczoraj wieczorem do sklepu, a tam naprzeciwko wejścia patrzą na mnie dwie butelki z takimi oto napisami...

I którą tu wybrać? Nie umiałam się zdecydować, więc nie wzięłam żadnej. Ania by pewnie wiedziała ;) 

Tak, tak! To oczywiście imiona bohaterów "Tylko jeden dzień" ;)

Tymczasem życzę Wam, Drodzy Czytelnicy, miłego długiego weekendu!

Ściskam i pozdrawiam 
Silentia 

sobota, 14 czerwca 2025

Pszczółki, czyli a propos czytania przypadkowych artykułów ;)

 

    Przeczytałam niedawno ciekawy artykuł na temat pszczół, w którym ekolog przekonywał, że nowoczesne, wypielęgnowane przydomowe trawniki robią wiele szkód dla środowiska. Nie wdając się w nadmierne szczegóły, naukowiec twierdził, że zbyt krótkie koszenie trawy w naszych ogrodach to śmierć głodowa dla pszczół a bez pszczół nie przetrwamy. Sama, przyznam szczerze, dość krótko ścinam trawę w moim ogrodzie, ale artykuł dał mi na tyle do myślenia, że w tym roku postanowiłam pójść na pewien kompromis. W moim około stu metrowym ogródku, zostawiam teraz małe poletko nieskoszonej trawy, na której rośnie sobie do woli między innymi biała, wonna koniczyna. Dzięki temu mogę swobodnie i bez strachu korzystać z połowy mojego ogrodu, zaś pszczółki pracują sobie w wyznaczonym miejscu ;). Może nie zmieni to wiele, ale na pewno również nie zaszkodzi.

    Dziś mamy piękną, letnią sobotę. Niebo jest błękitne, a delikatny wiaterek chroni przed upałem. Wspaniałego weekendu, Kochani :)!


Ściskam i pozdrawiam

Sil


fot. Sil



piątek, 13 czerwca 2025

Może to kwestia dojrzałości, czyli dlaczego zawiodła mnie książka Georga MacDonalda

     

    Już w dzieciństwie nieświadomie poszukiwałam książek z gatunku romansów. Jasne, pewnie każda dziewczynka lubiła bajki o Śpiącej królewnie czy Królewnie Śnieżce, ale u mnie było to coś więcej. Podkradałam książki z regału mojej mamy, po czym czytałam je zbyt wcześnie, bo mając ledwo pierwsze naście lat. Czasami udawałam wówczas, że rysuję przy biurku i chowałam powieść do szuflady, gdy ktoś się zbliżał do mojego pokoju, czasami po prostu czekałam aż cały dom zaśnie. Mając 11 lat zdarzało mi się po kryjomu zarywać nocki, by doczytać jakąś opowieść do końca, moi rodzice zaś dziwili się, dlaczego na drugi dzień jestem taka padnięta... W tamtym czasie dostałam w prezencie od szkolnej bibliotekarki książkę "Księżniczka i koboldy" Georga MacDonalda. Książki z jakiegoś powodu nikt nie chciał, ale ja chciałam. Zaczęłam czytać i przez długi czas byłam w bańce wielkiego WOW! To wtedy odkryłam, że jest jeszcze jeden rodzaj powieści, który niniejszym uwielbiam. Są to książki fantasy. Ponieważ "Księżniczka i koboldy" (Znana w Polsce również pod tytułem "Królewna i goblin") była też swojego rodzaju romansem, był to dla mnie idealny wybór. Od tej pory stara, niechciana powieść MacDonalda stała się moją pocieszycielką i wracałam do niej często, gdy byłam chora, smutna lub czułam się samotna. Wiele lat później, zgłębiając historię, zaczęłam czytać też dodatki i znalazłam informację, że o dalszych losach Księżniczki Irenki mogę przeczytać w drugiej części powieści - "Księżniczka i Cyryl". Choć jednak długo szukałam w różnych księgarniach, nie mogłam takiej książki odnaleźć. Raz nawet dostałam informację, że ta powieść nie została w Polsce w ogóle wydana, więc zrezygnowana musiałam porzucić plany przeczytania dalszych losów głównych bohaterów. 

    Było więcej niż piętnaście lat później, gdy szukając książki na prezent dla córki znajomych, natrafiłam niespodziewanie na wydaną w 2013 roku przez wydawnictwo Muchomor powieść "Królewna i Curdie" Georga MacDonalda. Zachwycona, nie wahałam się ani chwili. Choć powieść znajdowała się na dziale dziecięcym, nie tylko niezwłocznie ją nabyłam, ale jeszcze tego samego dnia przeczytałam. I to tyle dobrych wieści. Mówiąc krótko, powieść "Królewna i Curdie" jest tak nie w moim guście, że aż boli i już nie dziwię się, dlaczego przez tyle lat nikt nie chciał jej w naszym kraju wydać. 

    Początkowo pomyślałam, że to może kwestia tłumaczenia, jednak ostatecznie uznałam, że nie. Powieść jest napisana poprawnym językiem, więc tłumaczenie również musi być poprawne. Chodzi o konstrukcję, rwane przygody głównych bohaterów, a właściwie tylko jednego z nich..., wątpliwą moralność, przerysowanie postaci, kiepsko wyprowadzone wątki, brak spójności i tej płynności, która tak zachwycała mnie w pierwszej części. Królowa Irena dla przykłądu, najważniejsza drugoplanowa postać w "Księżniczce i koboldach", w drugiej części była postacią co najwyżej irytującą, Cyryl (tutaj Curdie) - bohaterski i mądry w części pierwszej, tu był nudny i nieporadny, a księżniczki Irenki, którą znaliśmy z części pierwszej jako odważną, rezolutną dziewczynkę, właściwie jakby w ogóle nie było... 

    Gwoździem do trumny moich dziecięcych wyobrażeń na temat drugiej części okazał się epilog (zatytułowany "Koniec"). To naprawdę tak okropny epilog, że aż żałowałam, że go przeczytałam. Puenta całości historii stanęła w opozycji do dającego nadzieję zakończenia części pierwszej i pogrzebała całą moją sympatię dla pióra MacDonalda.

    Innymi słowy, choć przez prawie ćwierć wieku marzyłam, aby poznać dalsze losy bohaterów powieści "Księżniczka i koboldy", po lekturze części drugiej, żałowałam, że ktoś zdecydował się na wydanie "Królewny i Curdiego". Jednak sądzę, że są osoby, które druga część mogłaby zainteresować. To dzieci, ale mniejsze niż ja, gdy czytałam część pierwszą powieści. Bo o ile będą problemy, których młodsze dzieci nie będą w stanie zrozumieć, to jednak zupełnie inny rodzaj prowadzenia fabuły przez autora, może spodobać się małym czytelnikom. 

Ściskam i pozdrawiam

Sil



fot. Sil


piątek, 6 czerwca 2025

miejsca

 

są miejsca
skromne i czasem niepozorne
są drogi, zupełnie inne niż wskazuje mapa
jest błękit nieba
schowany za chmury
i słońce, które jednak za bardzo szczypie w oczy

są domy na zewnątrz inne niż we wnętrzu
pałace podobne kryształowej klatce
jest woda zatruta nadmiarem złych myśli
i serce z kamienia, bo nigdy nie płacze

Silentia


fot. Sil


niedziela, 1 czerwca 2025

Czerwiec?

 

    Połowa roku 2025 zaraz minie bezpowrotnie i stanie się wspomnieniem. Jest pierwszy czerwca, upalny, burzowy dzień dziecka - nieco głośny, nieco melancholijny, bo zasłuchany we wspomnienia. Szalona końcówka maja przeszła do historii, rozpoczyna się meteorologiczne lato...

    Chciałam dziś pisać o wielkich planach na najgorętszą porę roku, jednak już teraz wiem, że będzie się tyle działo, że właściwie planować nie mam po co. Najbliższe miesiące będą intensywne i wiecie co? Mimo wszystko się z tego cieszę. Ale jak wspominałam na początku trwającego roku, blog read2sleep.pl nie odchodzi w zapomnienie. Może i będą przestoje, ale będzie również tyle ciekawostek, refleksji, wierszy czy "recenzji", ile tylko będę wstanie napisać. Zaglądajcie do mnie, gdy tylko najdzie Was ochota :)


Tymczasem ściskam i pozdrawiam

Silentia


fot. Sil


Najpopularniejsze posty :)