niedziela, 26 listopada 2023

Znów o Galatei i o rzeczach, których nie rozumiem ;)

    Parę dni temu pisałam na temat aplikacji do czytania powieści, którą testuję, czyli o Galatei. Pisałam między innymi, iż jej darmowa wersja jest irytująca oraz, że nie mogę znaleźć przełącznika na wersję anglojęzyczną. O ile przy pierwszym wciąż moje zdanie pozostaje niezmienne - tak, darmowa wersja jest irytująca i czyta się mozolnie, to druga sprawa troszkę się zmieniła. 

    Stała się dziś wieczorem dziwna rzecz i od razu śpieszę o niej donieść. Otóż z jakiegoś powodu nie mogłam zalogować się do Galatei  na swoim "stacjonarnym Internecie" i na chwilę odłączyłam się od Wi-Fi. Akurat miałam ochotę dokończyć książkę (recenzja tej powieści na dniach pojawi się na read2sleep) i mając troszkę wolnego czasu, bo mój syn szybciej zasnął, wolałam ją dokończyć korzystając z Internetu w telefonie niż czekać, aż mój światłowód zostanie naprawiony. Po ponownym zalogowaniu się do Galatei zobaczyłam, że kategorie wyglądają trochę inaczej niż wcześniej (były jakby w innej kolejności). Zaczęłam skrolować w dół i mało mi oczy nie wyszły z orbit. Do tej pory moim oczom ukazywało się raptem kilka kategorii. Tym razem przewijanie w dół zdawało się nie mieć końca aż dobrnęłam do momentu, gdzie zaczęły pojawiać się książki w wersji anglojęzycznej! Dlaczego nie było widać tego, gdy używałam łącza Wi-Fi? Nie mam zielonego pojęcia. Jutro sprawdzę, czy dodatkowe książki i kategorie znikną, gdy znów użyję światłowodu, czy może coś się "naprawiło" po całkowitym odłączeniu od sieci i ponownym zalogowaniu do Galatei. Jest to bardzo dziwne, absolutnie tego nie rozumie, ale jednocześnie trochę zmienia moją ocenę całej aplikacji. Przy tak dużej ilości anglojęzycznych ebooków moje podejście do ewentualnego zakupu w przyszłości wersji płatnej nie jest już tak negatywne. Ale niestety, już spotkał mnie też jeden zgrzyt. Niedawno zaczęłam czytać nową książkę w Galatei i pomyślałam, że skoro jestem dopiero na początku to mogę przerzucić się na wersję angielską. Niestety. Za każdym razem, gdy próbuję ją otworzyć po angielsku, pojawia się błąd ładowania książki (po polsku działa bez zarzutu). Szkoda. Dodatkowo, gdy widzę teraz więcej kategorii, naprawdę wiele więcej, aplikacja częściej się zawiesza i wyskakują różne błędy. Np. ładuje się okładka innej książki a streszczenie innej. 

    Na tę chwilę pozostaję więc sceptyczna, ale nie przestaję czytać i korzystać z Galatei. A dobrą stroną jednego rozdziału na 6 godzin jest to, że zdecydowanie zbyt krótkie rozdziały nie odrywają mnie zanadto od moich obowiązków ;)


Ściskam i pozdrawiam

Sil


P.S. Wybaczcie nieco zakręcony styl niniejszego postu, zmęczenie daje mi się we znaki, jednak koniecznie chciałam podzielić się dzisiejszym odkryciem jak najszybciej było to możliwe... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty :)