piątek, 28 lipca 2023

Recenzja inaczej, czyli dlaczego wciąż mam jeszcze aplikację Chapters, choć już prawie z niej nie korzystam…


    672 dni. Dokładnie tyle minęło, od momentu, gdy zainstalowałam sobie w drodze swoistej desperacji aplikację Chapters na telefonie. Mam ją do dziś, choć w międzyczasie zdążyłam już zmienić sam telefon. Obecnie, po przerwie, znów mam chwilę, aby tam co jakiś czas zajrzeć i pomyślałam, że warto byłoby wspomnieć na moim blogu o czymś, co jest wielce niedoskonałe, ale co zrobiło mi w pewnym momencie życia ogromną przysługę.

    W pierwszej zrecenzowanej na read2sleep.pl książce („Bossman” od Vi Keeland) wspomniałam, jak to się stało, że wróciłam do czytania. Ponieważ jednak jest to ściśle związane z aplikacją, o której w drodze wyjątku, chciałabym tu opowiedzieć, odrobinę się powtórzę. Byłam wówczas bardzo wyczerpaną mamą przedszkolaka i niemowlaka, i desperacko pragnęłam czegoś innego, jakiejś odskoczni od codzienności. Któregoś dnia, gdy przez ponad godzinę usypiałam przy piersi mojego malucha a jednocześnie próbowałam czymś zająć myśli, wyświetliła mi się na telefonie reklama aplikacji Chapters. Nie był to pierwszy raz, gdy widziałam tę reklamę i choć zwykle szybko ją pomijałam, zdążyłam się zorientować, że to jakaś aplikacja do czytania jakichś tam romantycznych opowiadań dla dorosłych i to z obrazkami :D Tak wtedy o tym myślałam. Tamtego wieczoru pomyślałam sobie a co mi tam, spróbuję popatrzyć na te historie przed zaśnięciem. Zaczęłam od „Szefa” i tak mnie ta historia wciągnęła, że nawet zakupiłam jakiś pakiet diamentów czy coś. Od razu wspomnę, że nie miałam czasu wgłębiać się w aplikację, nie wiedziałam, skąd się bierze pieniądze na premiowane wybory i nie wiedziałam również, że większość historii tam to po prostu adaptacje znanych, głównie amerykańskich powieści. Polska wersja Chapters nie była wówczas bardzo rozwinięta, więc zakończonych opowiadań było nie za dużo. W kilka dni miałam już ukończone wszystkie. Któregoś dnia ktoś napisał w komentarzu, że czytał oryginał i był lepszy i zaczęłam się zastanawiać, o co chodzi? Jaki oryginał? Czy mowa o oryginale w języku angielskim czy co? W końcu zauważyłam, że jedna z użytkowniczek napisała, że poleca sięgnąć po powieść „Bossman” Vi Keeland, bo na tej podstawie powstał „Szef”. Tak się zaczęło. Wyszukałam jeden, później drugi e-book w oryginale. Przerzuciłam się też na trochę na angielskojęzyczną wersję aplikacji, bo po przeprowadzonym śledztwie udało mi się ustalić, skąd niektórzy użytkownicy wiedzą, ile jest rozdziałów i o czym są historie, które przecież dopiero na wersji polskiej się zaczęły. Wtedy też odkryłam, że czytanie po angielsku idzie mi nadspodziewanie dobrze i po chwili, nawet nie szukałam już e-booków z tłumaczeniem. Teraz, jak mam do wyboru przetłumaczoną książkę lub angielski oryginał, wybieram to drugie. Jeszcze dla porządku wspomnę, że nie stałam się molem książkowym dzięki aplikacji Chapters. Co to to nie, ale to właśnie Chapters mi o tym przypomniało. I to właśnie dzięki tej aplikacji zrozumiałam, że warto poświęcić trochę snu, aby zrobić coś dla siebie, a skoro nowoczesna technologia pozwala na czytanie książek w telefonie to nawet ja powinnam dać radę.


    Nie będę tu reklamować ani odradzać aplikacji. Nie będę również tłumaczyć, jak dokładnie działa. Napiszę jednak w punktach, co wg mnie jest zaletą, a co wadą tej „gry”.


Zalety:

- sporo historii do czytania, utworzonych na podstawie powieści, które w języku polskim są niedostępne;

- efekt wizualny, fakt, że można sobie wybrać wygląd bohaterów, którzy normalnie w książkach są dokładnie opisani;

- łatwa dostępność aplikacji, która generalnie może być nawet całkowicie darmowa;

- można od razu pod daną historią wdać się w dyskusję o niej w komentarzach;

- częściowy wpływ na fabułę po stronie użytkownika.


Wady:

- adaptacje powieści są niestety najczęściej mocno spłycone w stosunku do oryginału, część problemów z fabuły jest odrzucana, przez co czasem historia wydaje się infantylna czy nawet groteskowa lub bywa niezrozumiała dla czytelnika;

- jeśli ktoś chce mieć „prawdziwy” wpływ na fabułę musi albo się uzbroić w cierpliwość i nazbierać odpowiednią ilość „diamentów” do płacenia za wybory premium, albo zakupić dość drogie pakiety, inaczej musi stawiać na wybory „darmowe”, które najczęściej są irytujące, infantylne, nielogiczne lub niesmaczne;

- często wybory premium (za diamenty) nie są tak naprawdę żadnym bonusem do fabuły, a jej normalnym tokiem, zaś wybory podstawowe to po prostu psucie fabuły z oryginalnej powieści;

- nie można stworzyć póki co swojego awatara jako postaci w grze, tylko trzeba wybrać jakąś postać z kilku zaproponowanych na początku danej historii;

- wiele historii zawiera błędy, zgłaszanie do supportu czasem pomaga, a czasem dostaje się tylko automatyczną odpowiedź, że sprawdzą, ale błędów nikt nie poprawia. Zależy od jakości błędu, oczywiście…

- forum pod opowiadaniami jest bardzo zaspamowane i Chapters nic nie robi w kierunku tego, aby ukrócić takie działania;

- obserwowanie się wzajemne przez użytkowników niewiele daje, niestety nie można nawet wysłać prywatnej wiadomości;

- bieżące historie są bardzo rozwlekane w czasie, więc jak się któraś z opowieści nam spodoba, musimy czekać wiele tygodni, aby ją ukończyć;

- są różni tłumacze i jakość niektórych tłumaczeń na polski jest tak niska, że czasem nie da się tego czytać, inne tłumaczenia są dobre, więc to nie jest kwestia, że Chapters ma taką politykę, aby dialogi były infantylne.


    Wad, szczerze mówiąc jest jeszcze trochę, a przynajmniej w moim odczuciu, ale jak pisałam – nie chcę tej aplikacji ani reklamować, ani jej odradzać. Dla mnie w chwili obecnej Chapters to przede wszystkim inspiracja do poszukiwania nowych powieści w oryginale. Widzę jakąś nową adaptację? Sprawdzam pierwszy lub kilka pierwszych rozdziałów, jeśli uznam, że są interesujące to sprawdzam autora, który najczęściej jest podany we wstępie do danej adaptacji i szukam, czy mogę kupić oryginalny e-book. Jeśli tak, kupuję, czytam i nie zawracam już sobie głowy grą. Jeśli nie można kupić powieści w Polsce, a historia mnie zainteresowała, wtedy kończę czytać adaptację w Chapters.


    Dla porządku jeszcze zaznaczę coś, o czym również gdzieś już tam pisałam na read2leep.pl. Większość adaptacji nie umywa się do oryginalnych powieści a jeśli twórcy gry zmieniają fabułę to zwykle na gorszą, nie na ciekawszą, ale bywały wyjątki potwierdzające tę regułę. Czasem też, ale bardzo rzadko, na Chapters mamy jakiś bonus w postaci „dodatkowej” historii bohaterów, np. ślub, choć w książce ślubu jeszcze (?) nie było czy też jak w przypadku książki „All the wrong places” na Chapters PL znane jako „Póki los nas nie połączy” poznajemy historię bohaterów z przeszłości.


    Ja zawsze będę wdzięczna twórcom gry, że pokazali mi, iż nawet ja mogę znów czytać, choć nie mam czasu ani możliwości, aby usiąść gdzieś z książką i dlatego jest wysoce prawdopodobne, że Chapters interactive story mimo wszystko zostanie ze mną na dłużej.


Ściskam i pozdrawiam

Sil




fot. Sil



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty :)