poniedziałek, 19 lutego 2024

„Royal Alpha Jaxon”, czyli powoli zaczynam mieć dość tak wilkołaków, jak i aplikacji „Novel”



    Sophie Hoyle, czyli autorka „Royal Alpha Jaxon” z aplikacji „Novel” nie będzie moją ulubioną autorką. Zanim jednak przejdę do wyjaśnienia, dlaczego, podam małą ciekawostkę. Gdy szukałam w internecie opinii na temat powieści (jeśli tak można nazwać ten twór), znalazłam utwór z tym samym tytułem oraz opisem „na okładce”, ale pod innym nazwiskiem autora - Midika Crane. Jestem więc ciekawa, czy czytałam więc przez ostatnie dni po prostu fan fiction i stąd tak bardzo pourywana fabuła książki, czy może po prostu Midika z jakiegoś powodu zmieniła pseudonim/nazwisko specjalnie dla „Novel”. Normalnie powiedziałabym, że przeczytam wersję z nazwiskiem Midiki, aby się przekonać, ale powieść tak mnie zirytowała, że chyba jednak na razie odpuszczę.

    Początkowo wszystko zapowiadało się nawet ciekawie. Sophie ma dość ciekawy styl i wyglądało na to, że co prawda będzie to znów coś o wilkołakach, ale jednocześnie coś zupełnie innego. Juliette – główna bohaterka – wydawała mi się naprawdę interesującą młodą damą, zaś główny bohater król Jaxon, też był niczego sobie. Im jednak bardziej zagłębiałam się w fabułę, zamiast coraz więcej, rozumiałam coraz mniej. Jeśli miałabym jednym słowem opisać tę książkę, użyłabym określenia CHAOS!

    Juliette z każdym kolejnym rozdziałem zamiast zyskiwać, traciła w moich oczach. Była niezorganizowana, sama nie wiedziała czego chce. Podobał jej się niemal każdy alfa w zasięgu wzroku. Gdy zaczyna się powieść, bohaterka trafia na trzydziestodniowe szkolenie dla dzikich wilkołaków, aby dostać się do legalnej watahy i od samego początku zachowuje się tam dziwnie. Mimo to okazuje się, że niemal każdy mężczyzna, włącznie z królem Jaxonem, wyraża zainteresowanie nią. Wg autorki w Juliette jest to coś. Tylko że „tym czymś” okazuje się być ogólne zakręcenie i niezdecydowanie oraz szereg porażek.

    Jeśli miałabym pisać o plusach opowieści to jest ich kilka. Autorka wymyśla (lub skądś zapożycza, nie jestem pewna) kilka gatunków wilkołaków, co jest dość ciekawe. Akcja jest wartka, ale niespójna i często niezrozumiała. Wydarzenia są jakby oderwanymi wątkami. Pojawiają się morderstwa, manipulacje, tajemnicze postaci. Zakończenie jest zaskakujące, ale w moim odczuciu nieodpowiednie dla romansu. Historia głównych bohaterów póki co jest tragiczna i nie wiem, czy zmienia się to w jakichś dalszych częściach książki. „Royal” wygląda na sam początek serii i w moich poszukiwaniach internetowych odkryłam, że prawdopodobnie nim właśnie jest, ale w „Novel” nie widzę e-booków oznaczonych jako kontynuacja. Historia jest więc nie tylko niezrozumiała, ale również jakby niedokończona. Szkoda.

    Nie polecam tej pozycji w „Novel”, bo czytając „Royal Alpha Jaxon” można nabawić się bólu głowy. Angielski jest tu co prawda prosty, ale wcale nie powoduje to lepszego rozumienia tekstu. Przy takim chaosie obawiam się, że nie zrozumiałabym więcej nawet, gdyby książka była napisana w moim ojczystym języku.

    Co ciekawe, „Royal Alpha Jaxon” nie ma aż tak złych opinii. Ale zaznaczę, że te opinie dotyczą książki z nazwiskiem Midika Crane a nie Sophie Hoyle. Jest to dla mnie pewna zagadka, więc może za jakiś czas przełamię się i spróbuję przeczytać opowieść z innym nazwiskiem autora, aby sprawdzić, o co tu chodzi.

    A teraz kilka słów, dlaczego mam dość aplikacji „Novel”. Każda kolejna historia, którą „Novel” mi proponuje, jest słabsza od poprzedniej. Nie wróciła żadna z opcji dodatkowego zdobywania punktów. Samych powieści też jest niewiele. Gdyby nie to, że „Novel” umożliwiła mi bezproblemowe czytanie książek Jerilee Kaye, dawno bym z niej zrezygnowała.



Ściskam i pozdrawiam

Sil


Prt Sc by Sil



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty :)