czwartek, 29 grudnia 2022

Naprawdę dobra książka, nad którą można też trochę pomyśleć, czyli „Rock Hard” by Nalini Singh

 

    Wydana w 2015 roku, ale niestety nie w Polsce, pozycja „Rock hard” zaskoczyła mnie pod naprawdę wieloma względami. Już na wstępie napiszę, że jeśli nie przeszkadza Wam czytanie e-booków, to jest łatwo dostępny w internecie e-book z nieoficjalnym i dość dobrym polskim tłumaczeniem do przeczytania on-line. Ja właśnie tak czytałam, bo niestety nie udało mi się kupić oryginalnego e-booka i jestem mile zaskoczona.

    Nie znałam wcześniej autorki tej pozycji, ale myślę, że wkrótce będę mogła poznać ją lepiej, bo naprawdę jej powieść o byłym sportowcu i szarej myszce wywołała u mnie tyle emocji, iż chyba wystarczy mi ich do końca roku (dobrze, że to za kilka dni ;)).

    Akcja toczy się w Nowej Zelandii i jest to również dla mnie nowość, bo myślałam, że tam się kręci tylko Władcę Pierścieni :P. Książka jest, jak mi się zdaje, drugim tomem jakiejś serii, jednak jeszcze nie zgłębiłam dokładnie jakiej, bo źródła internetowe pokazują dwie różne i musiałabym poświęcić więcej czasu, aby rozgryźć, która ścieżka jest właściwa. Nie mniej jednak, jak w przypadku wielu innych autorów, seria Nalini nie jest taśmociągiem. Z tego, co zrozumiałam z moich ulubionych portali o książkach, jest to po prostu jak zwykle luźno powiązane kilka tomów, świetne do przeczytania również oddzielnie.

    Fabuła jest prowadzona po mistrzowsku. Rozwija się w dobrym tempie, jest ciekawa, zaskakuje, ale nie na tyle, by się cały czas zastanawiać, co i jak. Jest spójna i zrozumiała, więc tu nie ma się czego czepić. Bohaterowie to również ciekawe postaci, są pewną miłą odmianą, bo naprawdę mają osobowości, ale mimo wszystko wpisują się w schemat współczesnego kopciuszka, więc za to maleńki minus.

    A teraz do rzeczy…

    Charlie jest młodą kobietą, która ma jednak w swoim życiorysie kilka smutnych zdarzeń, a oprócz tego niestety również jedną tragedię, której nie życzyłabym nawet wrogowi. Nie mniej jednak jest silną i mądrą dziewczyną, która jakoś sobie poradziła i teraz świadomie prowadzi życie szarej myszki, oddanej swojej pracy i ukochanemu hobby jakim jest pieczenie babeczek ;) W pracy wiedzie się jej dobrze i stabilnie, chociaż jako inteligentna osoba, szybko zauważa, że samej firmie, w której jest zatrudniona, wiedzie się już znacznie gorzej. Nie dziwi jej więc fakt, że zarząd przedsiębiorstwa zatrudnia nowego dyrektora generalnego, który słynie z dwóch rzeczy, jest niesamowicie skuteczny i niesamowicie bezwzględny. A dodatkowo zawsze dostaje to, czego chce.

    Gabriel Bishop nie miał łatwego startu w życiu i jako mały chłopiec przeżył swoje, jednak później jego losy potoczyły się tak dobrze, że naprawdę nie ma powodu narzekać. Wspaniała rodzina, wspaniała kariera w futbolu amerykańskim, wspaniałe inwestycje i to nowe zajęcie, którym jest ratowanie upadających firm i, w którym jest niesamowicie dobry, sprawiają, że jego życie wydaje się pełne, ale jednak czegoś w nim brak. Gdy zaczyna swoje nowe zadanie jako dyrektor generalny dawniej prestiżowej a obecnie upadającej firmy, szybko orientuje się, co to takiego. Okazuje się, że brak w nim pewnej kobiety, która w momencie ich poznania, rzuca w niego zszywaczem. Kobieta, która koniecznie chce być szarą myszką, choć drzemie w niej prawdziwy ogień. Teraz pytanie, jak wydobyć ten ogień z Charlie, żeby rozbłysła niczym wulkan i jak sprawić, żeby ostatecznie była jego…

    Kochani, mam nadzieję, że moje krótkie wprowadzenie wyda się Wam zachęcające, bo szczerze mówiąc, ja w pierwszym odruchu byłam sceptycznie nastawiona do tej powieści. To nie jest po prostu romans, ale książka, która wzbudza wiele emocji i tak, zawiera w sobie trudne momenty. Ale to też pozycja niezwykle zabawna i interesująca. Pokazuje prawdziwą przemianę w życiu bohaterów, ich dojrzewanie, mierzenie się z własnymi problemami. Może nie zaliczyłabym jej do typowych lekkich, łatwych i przyjemnych romansów, ale z całą pewnością do takich, które warto przeczytać.

    I dla porządku, niestety wersja w grze Chapteres, którą zatytułowano „Niegrzeczne interesy” nie oddaje ani trochę uroku powieści. Polecam sięgnąć po oryginał, zwłaszcza, że można znaleźć niezłe tłumaczenie na polski.


Ściskam i pozdrawiam

Sil



fot. Sil


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty :)