środa, 14 grudnia 2022

The Millionaire Affair, czyli po co nam wrogowie, jeśli mamy takich przyjaciół?

 

    Wydana w 2014 roku książka „The Millionaire Affair” Jessici Lemmon, jest w zasadzie trzecią i ostatnią częścią serii „Love in the Balance”. Czytałam pierwszą, jestem jeszcze przed drugą i postanowiłam napisać o trzeciej części. Dlaczego? Nie wiem, bo na pewno nie dlatego, że jest najlepsza. Jeśli zaś jest najlepsza z trzytomowej serii to bardzo słabo to świadczy o pierwszych dwóch…

    W tej książce nie ma nic odkrywczego. Jest milioner, jest inteligentna, pracująca dziewczyna, która ledwo wiąże koniec z końcem i pojawiają się różne problemy na drodze do ich szczęścia.

    Historia zaczyna się w momencie, w którym bogaty biznesmen Landon nie może sobie poradzić z opieką nad swoim kilkuletnim bratankiem. Jego brat - ojciec chłopca - właśnie próbuje ruszyć z własną karierą zawodową, zaś Landon, jako najstarszy z czwórki rodzeństwa, chce go wspierać. Godzi się zabrać do siebie na jakiś czas syna swojego brata, ale okazuje się, że sytuacja go przerasta. Dzwoni po radę do swojej o 5 lat młodszej siostry, diablicy o imieniu Angal, aby zasięgnąć jej rady. Jednak to, co sugeruje mu siostrzyczka, nie od razu zyskuje jego aprobatę. Angel sugeruje bowiem, żeby Landon zatrudnił na czas pobytu bratanka w jego domu pełnoetatową nianię. Problem w tym, że niania, którą proponuje Angel, nie do końca jest nianią, zaś rudą pięknością koło trzydziestki, która prowadzi swój sklep z odzieżą w stylu vintage. Landon waha się, ale gdy okazuje się, że dopóki bratanek jest pod jego opieką nie może wrócić do pracy, ostatecznie dzwoni do przyjaciółki siostry – Kimber i prosi o tę płatną przysługę.

    Kimber początkowo również nie jest szczególnie szczęśliwa słysząc propozycję, z jaką dzwoni do niej Angel. Ona miałaby się zajmować dzieckiem? Jako niania? Na pełny etat? Łącznie ze spaniem u brata przyjaciółki w domu? Przecież nie ma doświadczenia! No i jest jeszcze jej sklep. Ale ostatecznie czuje, że musi zdobyć gdzieś dodatkowe środki finansowe, gdyż jej ukochany sklep ma jedną, zasadniczą wadę. Kimber założyła go ze swoim byłym chłopakiem, którego koniecznie musi spłacić, aby znów móc żyć normalnie.

    Brzmi ciekawie, brzmi intrygująco? Ok, może odrobinę, ale mnie ta opowieść specjalnie nie porwała. Jak pewnie nie trudno się domyślić, Kimber przyjmuje propozycję Landona, wprowadza się do niego, aby przez jakiś czas zająć się jego bratankiem, tam łączy ich chemia etc. To w zasadzie tyle, jeśli chodzi o fabułę. Oczywiście pojawiają się komplikacje, bo wiecie, nie ma lekko ani w życiu, ani w romansach, są więc różne dramaciki i nawet są dość interesujące. Mimo wszystko jest coś, co tak bardzo bardzo denerwuje mnie w tej książce, że nie mogę przejść nad tym bez komentarza. Co zresztą zwykle irytuje mnie nie tylko tutaj, ale ogólnie w powieściach amerykańskich. Bardzo często jest tak, że jedną z czołowych postaci odgrywa w tego typu książkach przyjaciółka głównej bohaterki. Czasem mam wrażenie, że bez tej szalonej przyjaciółki, MC nie byłaby w stanie zrobić nic szalonego czy ciekawego, ale akurat nie to mnie odstrasza w „The Millionaire Affeir”. Tutaj, wg mnie, przyjaciółka głównej bohaterki – Gloria jest powodem połowy niepotrzebnej dramy w powieści. Usilnie, poważnie i z „najwyższą troską” wmawia ona Kimber, że to będzie dla niej coś okropnego, gdy wejdzie w związek. Ma być przecież przebojowa i uprawiać seks bez zobowiązań, a nie ciągle się z kimś wiązać… Seks tak – związek nie - to jest wg Glorii recepta na szczęście Kimber. A wiecie, co jest najgorsze? Że Kimber jej ślepo wierzy. Rozumiem, że „instytucja” przyjaciółki w powieściach amerykańskich ma dodać smaczku do fabuły. Przyjaciółka ma udzielić bezgranicznego wsparcia, czasem popchnąć do odważniejszego kroku. Ale po co komu przyjaciółka, która każe się zachowywać wbrew naturze, wmawia głównej bohaterce, że jest beznadziejna, bo zbyt uczuciowa itp.? Cóż, może komuś spodoba się taki wątek, ale ja do tych osób nie należę.

    Na koniec jeszcze… Wiele książek Jessici Lemmon jest do przeczytania po polsku, ale akurat nie ta. Przykro mi. Jest adaptacja tej historii w aplikacji Chapters, ale jest to dość luźna adaptacja i fabuła układa się nieco inaczej i brakuje części postaci, także jeśli ktoś chce przeczytać chaptersowy „Romans z miliarderem” to niech wie, że jest on dość daleki od książki w oryginale.


Ściskam i pozdrawiam

Sil


P.S.

Jutro coś o gangach motocyklowych ;)



fot. Sil


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty :)