środa, 20 marca 2024

"Potępiona" Usagi and Diamond/ Sailor Moon fan fiction z 2012 roku :D Część 1 ;)

  

   Hej, Kochani! Dziś dla odmiany postanowiłam dać Wam pewną ciekawostkę. Pamiętacie, jak pisałam, że zaczynałam swoją przygodę z blogowaniem od publikowania własnych fan fiction (głównie do anime Sailor Moon aka "Czarodziejka z Księżyca")? Postanowiłam w ramach przerywnika wrzucić Wam jeden z moich krótszych fan fiction z 2012 roku (Uwaga! Był publikowany przeze mnie w 2012 roku pod innym pseudonimem!). Troszkę się pośmiałam, gdy to znalazłam i przeczytała. 

    Muszę podzielić tekst na kilka części, bo jest za długi, aby wrzucić na raz, ale będę wrzucać go przez kilka dni po fragmencie, więc długo to nie zajmie. 

    Dajcie znać w komentarzach czy wiadomości prywatnej, czy też się ubawiliście tak, jak ja. Geez, ale miałam wtedy dziwaczny styl :D.

    Oczywiście za kilka dni wrócimy do recenzji ;)!


Ściskam i pozdrawiam

Sil



"Potępiona"

(Sailor Moon fan fiction)


Część 1. Prolog


    Jeszcze nigdy, tak wyraźnie jak wtedy, nie widziałam we wspomnieniach matki biegnącej gdzieś przed południem, takiej innej niż zwykle. Dojrzałam ją wówczas przypadkiem. Miałam zaledwie siedemnaście lat, głowę pełną ideałów i... marzeń. To właśnie te ostatnie sprawiły, że musiałam biec ze szkoły z powrotem do domu po zapomnianą pracę zaliczeniową. Nigdy po nią nie dotarłam...

Matka wyglądała inaczej niż zawsze, może to właśnie przykuło moją uwagę? Ten nienaganny strój, brak fartucha, pełny makijaż, brak ciężkich siatek z zakupami w wypielęgnowanych, jak nigdy, dłoniach. Lakier na paznokciach skrzył się w promieniach wiosennego słońca tak, iż ledwo ją rozpoznałam. Poszłam za nią kierowana impulsem, właściwie nie miałam na to czasu. Już wtedy w głowie gdzieś zakołatało stare porzekadło: podsłuchujący nigdy nie usłyszy dobrych wieści. Pokierowała mną po prostu ciekawość, gdzie taka inna Ikuko leci jak na skrzydłach o jedenastej przed południem? Więc poszłam, zakradłam się i zobaczyłam.

Matka kochała naszą rodzinę, dziś to wiem. Ale wtedy zbyt silny dla mnie wstrząs spowodowało jej nagłe wtulenie się w tors jakiegoś przystojnego mężczyzny. I to, że szli później szybko do zaparkowanego w pobliżu ciemnego samochodu. Posyłali sobie po drodze wiele czułych spojrzeń i słów.. Tamten mężczyzna wpił się w jej usta nim jeszcze dobrze zamknęły się za nimi drzwiczki pojazdu. Nigdy nie widziałam, aby ojciec w podobny sposób całował matkę. Aby tak na nią patrzył... Płakałam długo za murkiem, za którym wtedy się skryłam. O szkole zapomniałam na dobre kilka dni.

Matki unikałam dość długo bijąc się z myślami, czy to, co widziałam mogło mieć naprawdę miejsce. Nie ja podjęłam wtedy decyzję, choć nie odciąża to mojego sumienia. Za radą własnego ukochanego, wreszcie powiedziałam wszystko ojcu. Ojciec pierwszy raz uderzył mnie wtedy. Mocno, w twarz. A ja nie rozumiałam dlaczego. Płakał zaciskając pięści i miotając przekleństwa, a na drugi dzień już nie było go w domu.

Matka przyszła do mnie następnego poranka

Jak mogłaś mnie zdradzić?” - pytała z bólem w oczach, a ja z wściekłością odpowiadałam „Jak ty mogłaś zdradzić ojca? Zdradzić całą naszą rodzinę? Nienawidzę cię!” Krzyczałam, czując się najbardziej skrzywdzoną istotą na świecie.

Po roku nasz dom rodzinny już nie istniał. I dopiero dziś wiem, że nie matka była tego powodem. Tylko ja. Moja pełna ideałów i marzeń głowa.


**


    W lokalu panował półmrok i cisza. Była dopiero osiemnasta. Kliencki, którzy zaglądali do pubu „Crown” na popołudniowe kawki, już wyszli, zaś dla osób szukających mocniejszych wrażeń było jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Barczysty blondyn – barman, a jednocześnie od kilku lat współwłaściciel knajpy, korzystał więc teraz z chwili oddechu. Porządkował naczynia pełne kolorowych płynów, pogwizdując od niechcenia. Nagle z oddali doszedł go odgłos miarowych kroków, wystukiwanych na kamiennej posadzce. Nie od razu spojrzał, aby sprawdzić, kto jest ich powodem. Głowę uniósł dopiero, gdy kątem oka dojrzał, że kobieta odpowiedzialna za hałas jest już przy samym barze.


  • Co podać? - mruknął bez pośpiechu.

  • To co zwykle, Motoki-chan – niewysoka blondynka przechyliła się nad kontuarem i puściła barmanowi oczko.



Mężczyzna zamrugał powiekami i również nachylił się mocniej przez szeroki blat dzielący go od atrakcyjniej kobiety.


  • Usagi Chiba? Nie może być! To naprawdę TY? - prawie wykrzyknął.

  • Powiedzmy... Kopę lat, prawda? - zaśmiała się przeciągle.

  • A niech mnie! W życiu bym cię nie poznał! Niech cię uściskam! - okrążył bar i faktycznie porwał kobietę w ramiona. Wtuliła się, śmiejąc delikatnie, mężczyzna zaś zamruczał jej do uroczego uszka – Jesteś jeszcze piękniejsza niż kiedyś...

  • Eh, daj spokój... Jak cię zobaczy mój mąż... A lada chwila powinien nadejść.

  • To ty daj spokój, Mamo-chan i ja przyjaźnimy się od dwudziestu lat, nie będzie chyba o mnie zazdrosny? Co jest? - Motoki dopiero w tym momencie zauważył lekko melancholijny uśmiech dawnej przyjaciółki.

  • Nie mam na myśli Mamoru, Motoki-chan...


Mężczyzna przez dłuższą chwilę wpatrywał się w nią tak, jakby nie bardzo rozumiał ostatnio wypowiedziane zdanie.



  • Rozstaliśmy się... trzy lata temu – odpowiedziała, nim zdążył zapytać.

  • Kur**, nie wierzę? Jak to się mogło stać? - przeczesał włosy, nie bardzo wiedząc, co zrobić z rękami. Naprawdę nie wierzył.

  • Cóż... Długa historia... Cholernie długa, Motoki i nieprzyjemna...

  • W takim razie - mężczyzna zdjął fartuch i odrzucił go na krzesło gdzieś ukryte pod barem. Zawołał też na kogoś, po czym zagarnął blondynkę ramieniem w stronę loży usytuowanej w ustronnym miejscu – W takim razie, chyba czeka nas wieczór wspomnień, Usagi-chan.


                                                                            Cdn.


fot. Sil



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty :)