piątek, 1 marca 2024

Powinniśmy? A może jednak „Nie powinniśmy”? ;)


    „We Shouldn’t” w 2019 roku, „Nie powinniśmy” dwa lata później. Powieści od Vi Keeland są zazwyczaj tłumaczone i wydawane również w Polsce, ale niekoniecznie tak szybko, jakby chciało się je przeczytać. Tak się składa, że akurat tę powieść przeczytałam w rodzimym języku i mogę z całą pewnością powiedzieć, że tłumacz wiedział, co robi :).

    Annalise to młoda, ale nie nieprzyzwoicie młoda, ciężko pracująca kobieta, która właśnie przeżywa „przerwę” w swoim związku. W minione walentynki jej partner, z którym była od ośmiu lat, stwierdził, że musi odnaleźć siebie, więc musi na chwilę odpocząć od wszystkiego, ze swoim związkiem na czele. Annalise nie bardzo to rozumie, ale czego się nie robi dla ukochanej osoby? Godzi się więc na pauzę w ich „miłości” i zachodzi w głowę, czy jeszcze kiedyś będzie im dane znowu być razem. Na szczęście jest coś, co odwraca jej uwagę od miłosnych problemów. Otóż firma, dla której harowała przez ostatnie kilka lat po dwanaście godzin dziennie, łączy się z inną wielką firmą z branży. Problem w tym, że jest tylko jedno miejsce dla pracownika na jej stanowisku, a przynajmniej na miejscu. Owszem, wkrótce zwolni się podobny wakat, ale objęcie drugiego dostępnego stanowiska musiałoby się wiązać z przeprowadzką. Do innego stanu... Tylko jak tu walczyć na śmierć i życie o ukochaną pracę, w ukochanym miejscu, gdy twój rywal jest nie tylko zabójczo przystojnym, niesamowicie inteligentnym i bardzo zdolnym mężczyzną, ale jeszcze wspaniałym człowiekiem, przy którym twoje poranione serce zaczyna się powoli leczyć?

    Bennett to człowiek, który nie widzi siebie w związku i uważa, że się do tego nie nadaje. W dodatku ma solidne podstawy, aby tak twierdzić. Zawsze chętnie doceni towarzystwo pięknej kobiety, ale oczywiście pod warunkiem, że nie będzie ona oczekiwała niczego więcej. Co prawda ostatnio jego życie erotyczne zostało troszkę przygaszone przez nieustanny stres w pracy, ale nagle pod jego biurem zjawia się kobieta, która sprawia, że znów czuje, że żyje. Gdy jednak nieoczekiwanie okazuje się, iż tą kobietą jest Annalise – jego nowa rywalka na śmierć i życie zawodowe, Bennett musi powstrzymać swoje naturalne instynkty i spróbować zachowywać się profesjonalnie. Czy jednak będzie w stanie oprzeć się tak wyjątkowej pokusie, jaką jest jego piękna rywalka?

    Vi Keeland ma wyjątkowy talent – jej poczucie humoru jest dla mnie trafem w dziesiątkę. Zdarza mi się, że czytam książki, w których jakaś autorka sili się na napisanie zabawnej sceny, ale z reguły wydają mi się one po prostu słabe. U Vi zawsze śmieję się szczerze i długo i mam ochotę na więcej. Pisarka potrafi pisać o poważnych sprawach z przymrużeniem oka, ale umie też zachować powagę, gdy wymaga tego dany wątek. U Vi rzadko czytam sceny ze zbędną dramą, a fabuły jej książek są zawsze spójne, logiczne, interesujące i na tyle zaskakujące, na ile da się oczywiście zaskoczyć czytelniczkę romansów-weterankę ;). Vi ma też spory talent do pisania scen erotycznych, ale to nie oznacza, że mam w jej powieściach ich nadmiar. Wszystko jest taktowne i wspaniale podkreśla miłosny charakter książki. Bohaterowie u Vi Keeland z reguły są naprawdę ciekawymi postaciami. Niekoniecznie są to zawsze ideały kobiecej czy męskiej urody, ale zawsze mają w sobie to coś… i więcej. Panowie to najczęściej mężczyźni, których chciałabym spotkać w prawdziwym życiu, zaś panie u Vi to kobiety, na których z reguły pod wieloma względami chciałabym się wzorować.

    Powieść polecam, bo jest naprawdę ogromną dawką dobrego poczucia humoru i choć nie ma w niej niczego odkrywczego, dała mi tyle uśmiechu, że przez dobrych kilka dni bolały mnie mięśnie twarzy ;).


Ściskam i pozdrawiam

Sil


fot. Sil


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty :)