piątek, 22 marca 2024

"Potępiona" Usagi and Diamond/ Sailor Moon fan fiction z 2012 roku :D Część 3 ;)

    

     I pomyśleć, że te 12 lat temu ludzie to czytali i jeszcze chcieli więcej! 😂😅 Podzieliłam niniejszy fanfic na 7 części, więc jeszcze kilka dni ;) 


Ściskam i pozdrawiam

Sil


"Potępiona"

(Sailor Moon fan fiction)


Część 3.


Na obrzeżach miasta, w domu państwa Chibów, atmosfera tego dnia nie była ciepła ani rodzinna. Usagi, która dopiero co wróciła do domu z wypisem ze szpitala w dłoni, nie odzywała się do swojego męża. On nie odzywał się do niej, a wszystkiemu przyglądała się z pewnej odległości pewna różowowłosa nastolatka. To ona co i rusz próbowała załagodzić napiętą sytuację między leżącą na kanapie z kubkiem herbaty matką, a ojcem ostentacyjnie przeglądającym jakieś papiery przy stole.


  • Mamo nie możesz się gniewać na tatę za to, że miałaś wypadek – spróbowała ponownie ChibiUsa.

  • Owszem, kochanie. Za to się nie gniewam – mruknęła Usagi – Gniewam się za co innego i tata dokładnie wie, za co. Proszę daj już temu spokój.

  • Nie wiem, UsaKo, za co się na mnie gniewasz – z drugiej części pokoju doszedł ich zimny głos pana domu – Póki co żaden z zarzutów, którymi mnie uraczyłaś, nie był trafny.


Usagi nie zareagowała, nie miała już siły tłumaczyć. Wzruszyła tylko ramionami, przewróciła się na drugi bok i syknęła z bólu. Miała lekko stłuczoną nogę. Z każdą chwilą odczuwała to mocniej.


  • W epikryzie przeczytałem, że nic ci nie jest – skomentował jej jęk obrażony małżonek – Więc nie rób teraz z siebie ofiary.


Usagi drgnęła słysząc te niesprawiedliwe słowa. W jej oczach stanęły łzy


  • Dlaczego w ogóle mnie nie szanujesz? Dla ciebie liczy się tylko twoja córka. Mnie masz gdzieś!

  • Nie wciągaj w to naszej córki! Chibi, kochanie, idź proszę do swojego pokoju.

  • Dobrze, tato.


Urażona słowami matki dziewczynka, faktycznie zaraz poszła do swojego pokoju. Nie mogła się jednak powstrzymać przed podsłuchiwaniem.


  • Proszę, teraz możesz jeszcze raz wyrzucić z siebie te bezpodstawne pretensje, a ja na nie bezzwłocznie odpowiem.

  • Bezpodstawne? Mamoru, jak możesz? Miałam wypadek, bo rozmawiałam z tobą przez telefon, w drugiej ręce niosłam kilka ciężkich siatek z zakupami, lało jak z cebra i nie widziałam dokąd idę. Uniknęlibyśmy tego wszystkiego, gdybyś przyjechał po mnie tak, jak się umawialiśmy i razem pojechalibyśmy po naszą córkę do szkoły. Czy to tak trudno zrozumieć?

  • UsaKo, twoje zarzuty są śmieszne. Miałaś wypadek, bo jesteś gapą i zamiast spokojnie iść do domu musiałaś kłócić się ze mną przez telefon. Przypominam ci, że podobne zdarzenia mają miejsce na co dzień i naprawdę nie rozumiem, dlaczego akurat teraz jesteś tak obrażona.

  • Może dlatego, że tym razem wylądowałam w szpitalu i troskliwie zajął się mną jakiś obcy mężczyzna, podczas gdy mojemu mężowi nie chciało się nawet stawić na wcześniej umówione spotkanie czy też chociażby odebrać mnie ze szpitala! - warknęła, po czym wstała z kanapy i lekko kulejąc udała się prosto do sypialni. Mamoru nie poszedł za nią.



**



Diamand wziął prysznic, po czym rozsiadł się w fotelu w swoim domowym gabinecie, z kieliszkiem koniaku, papierosem i plikiem papierów. Musiał je przejrzeć i wolał to zrobić od razu, zamiast później wracać do nich podczas urlopu. W najbliższym tygodniu zamierzał jak najbardziej odseparować się od wszystkich swoich obowiązków, dlatego też odprężywszy się podczas kąpieli, od razu zajął się tą dokumentacją. Skończył po około dwóch godzinach i zadowolony z siebie, przeciągnął się nieznacznie. Postanowił, że teraz może sobie pozwolić na kolejnego drinka. Przechodząc przez salon w kierunku kuchni, w której zostawił w połowie pełną butelkę trunku, kątem oka dojrzał kilka siatek leżących na podłodze pod ścianą. Dopiero teraz przypomniał sobie, że gdy wrócił do domu zostawił tam reklamówki kobiety, której o mało co nie przejechał. Podszedł do nich, nie bardzo wiedząc, co właściwie z nimi zrobić. Zajrzał do pierwszej torby. Nic ciekawego, jakieś pieczywo, nabiał, trochę warzyw. W drugiej znalazł kosmetyki, między innymi męskie. W następnej torbie były jakieś ręczniki. Już miał ją odłożyć na bok, gdy spomiędzy nich coś przykuło jego uwagę. Sięgnął po rzecz i już po chwili trzymał w ręce elegancki, kobiecy telefon komórkowy.


  • Ciekawe... - mruknął, chowając przedmiot do kieszeni.


Dopiero teraz wziął do ręki torbę z żywnością i włożył większość produktów do lodówki. Nalał sobie też wreszcie upragniony kieliszek koniaku i wrócił do salonu, gdzie zajął miejsce na kanapie. Teraz sięgnął po telefon Usagi i po chwili namysłu rozsunął aparat.

Musiała się jeszcze nie zorientować, iż go zgubiła, gdyż karta sim wciąż nie była zablokowana. Przez chwilę przyglądał się fotografii na pulpicie telefonu. Przedstawiała Usagi z jakąś dziewczynką. Wnioskując na podstawie podobieństwa – córką kobiety.


  • Ładna, choć nie przerosła urodą matki – przeszło mu przez myśl.


Odszukał folder ze zdjęciami i przejrzał kolejne kilka fotografii. Na jednej zatrzymał się dłużej, gdyż przedstawiała kobietę prawdopodobnie z mężem. Skrzywił się widząc wysokiego, ponurego bruneta. Teraz przejrzał numery ostatnio wybierane. Zdaje się, że tuż przed wypadkiem rozmawiała z mężem. Nie trudno było się zorientować, gdyż tak właśnie został nazwany kontakt. Po prostu „mąż”. Oprócz tego znalazł „córka” , „mama”, „ojciec” i „brat” a także mnóstwo rożnych imion i nazwisk. Wahał się, czy by od razu nie zadzwonić pod numer męża kobiety, lecz gdy zauważył, iż jest dobrze po północy, poniechał tego pomysłu.


  • Rano... - mruknął i odłożył aparat na stolik.


Tej nocy miał wyjątkowe sny.

Cdn. 


fot. Sil


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty :)