środa, 27 marca 2024

„The Marriage Ultimatum” – książka, której recenzję piszę równie "chętnie", jak "chętnie" czytałam tę powieść…

 

    Anglojęzyczna powieść „The Marriage Ultimatum” Charlotte O’Shay ukazała się około 2016 roku i jest pierwszą częścią serii „City of Dreams”. Co znajduje się dalej w niniejszej serii? Nie mam pojęcia, bo po pierwszym tomie po prostu nie mam ochoty sprawdzać. Niestety, choć styl pisarski autorki jest… specyficzny i jest trochę inny, niż znałam, całość jest na poziomie raczej niskim. Oklepane motywy, znane mi z wielu innych romansów, dziwaczne porównania, groteskowy rozwój wątku miłosnego? Tak, to wszystko znajdziemy w niniejszej pozycji. Może dlatego napisanie mojej opinii na temat tej książki zajęło mi wiele miesięcy i robię to tylko dlatego, że kiedyś obiecałam, że tę recenzję napiszę.

    Sabrina to młoda kobieta z problemami ze wszystkim – łącznie ze sobą. Nie należy do najlepszych pracowników to też nie powinna się dziwić, że zostaje zwolniona ze swojego miejsca pracy. Nawet jeśli jej szef, a właściwie szef wszystkich szefów w firmie – Vladimir, od pierwszego momentu, gdy tylko przypadkowo zawiesił na niej wzrok, nie może przestać o niej myśleć. Ale Vlad poważnie traktuje swoją firmę i nie może trzymać niekompetentnego pracownika, nieważne, jak atrakcyjną jest kobietą. Jednak w wyniku zbiegu okoliczności on oraz Sabrina zostają połączeni plotką, która oskarża tę prawie nieznającą się parę o romans a nawet dziecko z nieprawego łoża. Zaś Vlad, który za nic nie chce najmniejszej rysy na własnej reputacji, nie widzi innego wyjścia. Musi poślubić Sabrinę bez względu na to, co ona sama o tym sądzi.

    Nie mogę powiedzieć, że książka jest tylko bezwzględnie zła. Gdyby tak było, nie trudziłabym się pisaniem o niej. Ba! Nie trudziłabym się nawet doczytaniem do końca. Ale jest na poziomie poniżej średniego. Jest oklepana, nielogiczna, groteskowa. Bywa niespójna. Uczucie między bohaterami rozwija się nieproporcjonalnie, nielogiczne i nie przystaje do tempa rozwoju akcji. Pomysł jest niezły a styl pisarski Charolotte interesujący, ale to tyle. Osobiście myślę, że autorka zmarnowała potencjał powieści, która mimo oklepanych wątków mogła być napisana znacznie lepiej. Wystarczyłoby tylko popracować nad spójnością fabuły oraz nieco upłynnić dojrzewanie uczuć głównych bohaterów.

    Książki nie polecam, ale też bezwzględnie nie odradzam. Dla mnie osobiście czas poświęcony na lekturę tej pozycji był raczej zmarnowany, ale może komuś, kto dopiero zaczyna przygodę z czytaniem romansów spodobałoby się bardziej?


Ściskam i pozdrawiam

Sil



fot. Sil



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty :)