piątek, 26 kwietnia 2024

Tuż przed świtem - Rozdział 12

 

Tuż przed świtem

Rozdział 12


Zgłodniałem wreszcie, ale nie chce mi się wstawać, żeby coś zjeść. Trudno. Może później... Chociaż już jest po północy... Może wstanę jednak? Nie, nie chce mi się. Włączyłem komputer, ale nie ma żadnych ciekawych wiadomości. Trochę służbowych maili, trochę pytań od kumpli. Po niej ani śladu...

Telefon sprawdzam co pięć minut, tylko po co? Ile to już? Półtorej miesiąca od ostatniego kontaktu... W sumie tyle trwał nasz... związek? Nie jestem już niczego pewien.

Rozmyła się jak poranna mgła, jak sen, jak marzenie... Dlaczego?

Przecież tego chciałem, teraz mam spokój. Jestem ja, moje życie, moja praca, moje hobby. Nie muszę się nikomu tłumaczyć, mogę robić, co chcę i nikt nie będzie mi mówił... Ale przecież ona nie mówiła...

Ale... absorbowała mnie za bardzo, przez nią zawalałem wiele spraw...

Nie zmuszała mnie do niczego, sam chciałem zarywać przez nią noce...

Ale...

Ku**a, po co mi to było?

Pierwsza już... Może spróbuję zasnąć, głowa znów mi pęka. I jestem głodny, piekielnie. Ale nie będę robił teraz nic do żarcia, pierdzielę.

Zasnąć. Ku**a, jak boli... Zaraz mi rozsadzi łeb.

Może sprawdzę jeszcze raz, czy nie ma jej w necie...

Pusto, pie**ole, idę spać.


fot. Sil



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Najpopularniejsze posty :)